Polityczne konsekwencje protestów. Eksperci zdradzają możliwe scenariusze

Eksperci zgodnie przyznają, że protesty wywołane orzeczeniem TK przyniosą krótkoterminowy spadek poparcia dla PiS, ale jednocześnie podkreślają, że w perspektywie długoterminowej, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego może odrobić straty. - Do najbliższych wyborów są 3 lata. W polityce to bardzo dużo czasu, jeśli pojawi się jakieś rozwiązanie, to już za rok wiele osób nie będzie pamiętać o protestach ws. aborcji - mówi portalowi PolskieRadio24.pl politolog Artur Wróblewski. 

2020-10-29, 15:24

Polityczne konsekwencje protestów. Eksperci zdradzają możliwe scenariusze

W najnowszym sondażu Kantar przeprowadzonym na zlecenie Gazety Wyborczej w dniach 26-27 października, a więc już po wyroku TK, poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości wyniosło 26 proc. Choć PiS utrzymał prowadzenie, to przewaga nad drugą Koalicją Obywatelską (24 proc.) stopniała do 2 pkt. proc. Dla ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego jest to najgorszy wynik od 2015 roku. Spadek poparcia dla PiS obrazuje również sondaż Estymator przeprowadzony dla Do Rzeczy w dniach 22-23 października, a więc częściowo po wyroku TK. W tym badaniu PiS uzyskało 39,8 proc. poparcia, ale spadek nie jest tak drastyczny (3,1 pkt. proc. w porównaniu z poprzednim badaniem tej pracowni). Z tego sondażu wynika jednak, że PiS straciłoby samodzielną większość w Sejmie. 

PiS straci krótkoterminowo 

Eksperci nie są zaskoczeni spadkiem poparcia dla PiS. Zdaniem rozmówców portalu PolskieRadio24.pl nałożyło się na to szereg różnych czynników. - PiS traci poparcie, ponieważ najpierw było nieszczęście z Piątką dla zwierząt, czyli uderzenie w rolniczy elektorat PiS, a teraz mamy decyzję TK, która zniechęca część elektoratu tej partii - tłumaczy Artur Wróblewski, politolog Uczelni Łazarskiego.

Prof. Rafał Chwedoruk zwraca uwagę na jeszcze jeden czynnik. - PiS inaczej niż na wiosnę, tym razem nie ruszyło z ofensywą przeciwko koronawirusowi od razu w pełnej skali, tylko dawkując to opinii publicznej. Dla wielu wyborców PiS może to być pewnego rodzaju zaskoczeniem. Można się też zastanawiać czy rekonstrukcja rządu nie została zmarnowana - mówi portalowi PolskieRadio24.pl politolog Uniwersytetu Warszawskiego. 

Powiązany Artykuł

1200_Morawiecki_PAP.jpg
Premier: nie chcemy zamykać gospodarki tak długo, jak to będzie możliwe

O, ile spadek krótkoterminowy jest zdaniem ekspertów czymś oczywistym, o tyle nie jest to pewne w dłuższym horyzoncie czasowym. - Trzeba być realistą i pamiętać o lekcjach z przeszłości. Do najbliższych wyborów są 3 lata. W polityce to bardzo dużo czasu, jeśli pojawi się jakieś rozwiązanie, to już za rok wiele osób nie będzie pamiętać o protestach ws. aborcji. Tak jak dziś wiele osób nie pamięta, kim była sędzia Gersdorf i protesty ze świeczkami przed Sądem Najwyższym. Wybory mogą odbywać się wokół zupełnie innych dylematów - stwierdza dr Wróblewski. W jego ocenie w perspektywie długoterminowej trendy mogą się odwrócić na korzyść PiS.

REKLAMA

Dr Wróblewski: zafiksowanie się opozycji, uderzy w opozycję

Zdaniem dr Wróblewskiego, z czasem Prawo i Sprawiedliwość może zacząć odzyskiwać wyborców kosztem opozycji, która zaangażowała się po stronie protestujących. Stanie się tak, gdy na stole pojawi się jakieś kompromisowe rozwiązanie, a mimo tego protesty nie będą ustępować. Zwłaszcza, że PiS już narzuca narrację o tym, że to właśnie politycy opozycji podgrzewają protesty uliczne. Dowodzi tego chociażby wczorajsza wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z mównicy sejmowej. 

- Jesteście przestępcami (...). Jest przestępstwo spowodowania niebezpieczeństwa powszechnego. Wy, wzywając do demonstracji, powodujecie tego rodzaju niebezpieczeństwo i odpowiecie za to - mówił Jarosław Kaczyński. Dr Wróblewski nie ma wątpliwości, że ta narracje przekona Polaków. - Jesteśmy narodem o umiarkowanych poglądach. Rosnąca liczba zakażeń to jeden minus, a drugi to blokowanie miast. Protesty przestaną się podobać, bo będą utrudniać życie i wprowadzać chaos - mówi ekspert. W jego ocenie wtedy właśnie sympatie polityczne obrócą się przeciwko opozycji.

- Grzanie sprawy i podsycanie konfrontacyjnego stylu, nie służy partiom, które podsycają konfrontację i niepokoje społeczne. Polacy w większości chcą "świętego spokoju", dążą do umiaru i pewnego kompromisu. Zafiksowanie się opozycji na tematy światopoglądowe uderzy w opozycję, bo wyborcy zobaczą, że nie ma ona nic innego do zaoferowania poza podsycaniem niepokojów społecznych - uważa politolog Uczelni Łazarskiego. 

Powiązany Artykuł

scheuring-wielgus_1200.jpg
"Jak można być takim kłamcą?". Scheuring-Wielgus zarzuca Hołowni wykorzystywanie protestów

Prof. Chwedoruk: najmłodsze roczniki będą podlegać mobilizacji przeciwko PiS

Nieco inny pogląd w sprawie perspektywy długoterminowej przedstawia prof. Chwedoruk. W jego ocenie wyrok Trybunału Konstytucyjnego może wywołać długofalowe, niekorzystne skutki dla PiS. - To nie będzie drobne wydarzenie, wpadka jakiegoś polityka. Tym razem PiS ma problem jakościowy. Dotychczasowe sukcesy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości wynikały z tego, że partia ta stała się "prawicą plus". Tym razem PiS, obawiając się utraty części twardego elektoratu i stania się "prawicą minus", wypisało się z politycznego centrum. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego znalazło się na drodze powrotu do czasów z lat 2011-2015 i poparcia na poziomie 30 proc. Wielu umiarkowanych wyborców, niezainteresowanych polityką może odwrócić się od tego ugrupowania - stwierdza prof. Chwedoruk. 

REKLAMA

Zdaniem politologa UW, obecne protesty niosą jeszcze jeden niekorzystny aspekt dla PiS. - Prawo i Sprawiedliwość od początku tego cyklu wyborczego nie tylko nie poszerza poparcia w pokoleniu do 30 roku życia, ale do tego te najmłodsze roczniki będą podlegały silnej mobilizacji przeciwko tej partii. W tej sytuacji PiS jeśli za 3 lata będzie chciało utrzymać władzę, to będzie musiało liczyć na zbieg okoliczności i podziały po stronie liberalnej opozycji, jak miało to miejsce w wyborach do Sejmu w 2015 roku - dodaje prof. Chwedoruk.  

MF, PolskieRadio24.pl 


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej